czasem tęcza rozjaśnia
horyzont myśli
jesienią jej nie ma
tylko szarość mokrych ulic
które utraciły kolory
jak zmoknięte gołębie
snujące się jak wyrzuty sumienia
deszcz nie deszcz
siąpi drobnymi kropelkami
obmywa powieki nostalgii
jakby płaczem wnętrza ziemi
brudno i zimno
serce moje woła pomocy
bezsilne
opadły ramiona
nie chcą już walczyć
noc bezsenna
zamyślona i smutna